POWINIENEM URODZIĆ SIĘ WCZEŚNIEJ
Mam na imię Tomek i urodziłem się w 2006 roku. Nie do końca jestem zadowolony z tej właśnie daty. Zapytacie dlaczego? Już wszystko wyjaśniam.
Karol Wojtyła i Jan Paweł II – od zawsze, odkąd tylko pamiętam słyszałem w różnych miejscach: w Kościele, w szkole, w domu. Na początku nie utożsamiałem tego z jedną osobą. Lecz przyszedł taki dzień, że zacząłem interesować się tym każdemu znanym Janem Pawłem II. Słyszałem wiele: wyjątkowy, skromny, jedyny, Wielki Polak, nasz rodak, cudowny papież, autorytet – i wiele innych pozytywnych określeń.
Zafascynowało mnie jego życie. Dzieciństwo Lolka – utalentowanego i wysportowanego chłopca, który uwielbiał piłkę nożną i jazdę na nartach. Nic nie wskazywało na to, że kiedyś zostanie Głową Kościoła. Już od małego jego życie nie było „usłane różami” – najpierw śmierć mamy, a niedługo później brata. Musiały być to dla niego bardzo ciężkie przeżycia. Ponadto był bardzo zdeterminowany oraz wytrwały, dążył do zamierzonego celu ciężką pracą i z dużym uporem, czym bardzo mi zaimponował.
Z otwartymi ustami słuchałem opowieści mojej babci o tym wielkim człowieku i serce mocniej mi zabiło, gdy dowiedziałem się próbie zamachu na papieża. Długo zastanawiałem się co kierowało tym człowiekiem i nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie. Ale poczułem dumę, że Jan Paweł II był Polakiem tak jak ja, kiedy dowiedziałem się, że spotkał się ze swoim zamachowcem i wybaczył mu.
Oglądając różne zdjęcia często napotykałem takie na których papież całował ziemię co mnie bardzo zaintrygowało. Okazało się, że wprowadził on wiele zmian w Watykanie i że tak właśnie witał kraje do których pielgrzymował. A właśnie, jego liczne pielgrzymki, spotkania z ludźmi z różnych narodowości i wyznań. Na jednym z nich 12 czerwca 1999 roku w Zamościu była moja mama. „Synku tego nie da się tak po prostu opowiedzieć. Pytasz jak było – było wyjątkowo, mnóstwo ludzi wkoło ale kiedy ON przemawiał wydawało mi się, że mówi tylko do mnie.” Bardzo lubię ją wypytywać o to niezwykłe spotkanie.
Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak cudowną osobą był Jan Paweł II. Wtem nadszedł 2 kwietnia 2005 roku, godzina 21.37 – ten wspaniały człowiek umiera. Płacze cały świat. Niedługo później staje się BŁOGOSŁAWIONY, a zaraz potem ŚWIĘTY. A ja rodzę się w 2006 roku i to wszystko odbywa się gdzieś poza mną. Jestem dumny, że tak jak ON jestem Polakiem i żałuję, że nie było mnie wcześniej na świecie i nie mogłem choć przez chwilę uczestniczyć w tym cudownym, ziemskim świadectwie naszego ŚWIĘTEGO.

Tomasz Niezgoda, klasa VII